Dziś bajka własnego autorstwa
:)
"Zimowa opowieść"
Był 23 grudzień. Dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia. Miasto
całe było w śnieżnych zaspach. Dodatkowo, co chwila, padał śnieg z
nieba. W samym centrum miasta znajdował się ciąg kamienic. Przed
niektórymi z nich było miejsce na niewielki ogródek. W jednym z
ogródków, wśród choinek, krzewów i innych ogołoconych już o tej porze
roku drzew, stała mała śliwka, a na niej wisiały zaledwie dwa sztywne od
mrozu, zmarznięte liski. Gdyby nie dwa owe liski też byłaby już całkiem
ogołocona. Zerwał się mocny wiatr. Dwa liski wirowały na wietrze
trzymając się gałęzi jak szalone.
- Ale czad co nie?!- krzyknął jeden listek do drugiego, a że ten
drugi znajdował się zaraz obok tego pierwszego, tak więc mógł bez
problemu usłyszeć i odpowiedzieć:
-Racja!
I tak wirowały jak chorągiewki, trzymając się uparcie ogonkami gałęzi śliwki.
Wirowały pod wpływem mroźnego wiatru niczym flagi zawieszone na
masztach w święto narodowe. Dwa ostanie listki na śliwce w mroźny i
wietrzny, zimowy dzień.
-A gdyby tak puścić się śliwki i pofrunąć z zimowym wiatrem
pomiędzy lecącymi z nieba śnieżkami?- zapytał drugiego listka pierwszy
listek.
-Super pomysł!- odpowiedział drugi listek
Po tych słowach listki na wspólne hasło oderwały się jednocześnie
od śliwki i pociągnięte przez silny podmuch zimowego wiatru wzniosły się
wysoko, wysoko ponad dachy domów.
Z góry widok miały niczym z bajki. Zaśnieżony, biały świat. Wszystko w śniegu. Jakby ktoś białą pościelą przykrył wszystko.
-Świat jest taki piękny!- krzyknął pierwszy listek
-Przepiękny!- odkrzyknął ten drugi
I polecieli dalej razem z mroźnym, zimowym wiatrem. Czasem trzeba
oderwać się od tego co nas trzyma, hamuje, żeby odkryć prawdziwe życie,
zobaczyć coś więcej…..
Wesołych Świąt :)