piątek, 1 czerwca 2018

twórca przeżyć



  
   Gdy Bóg tworzył człowieka, chciał by był idealny. Żeby każdy atom istoty człowieczej doskonały był w swojej strukturze i funkcji. Bóg dał duszę, żeby ludzie nie tylko myśleli, ale też odczuwali, przeżywali, widzieli sens w życiu. Człowiek to przyjął. Został stworzony. Chciał być podobny do Niego. Nie wiedzieć kiedy, przytrafił się pośród zieleni, grzech pierworodny. Już nie był bez skazy człowiek. Obserwował jak inni, podobni do niego chorowali. Precyzyjne uprzednio atomy przestały być dynamiczne. Tajemnicą największą zostały owiane choroby duszy. Niekiedy żadnych symptomów nie dawały. Ziemianin był uśmiechnięty, pełen energii jak gdyby człowiecze cząsteczki dobrze pracowały. Tymczasem one się buntowały. Do dziś, wieku XXI, ten sam człowiek zastanawia się nad chorobami ducha. Ktoś umiera z własnego wyboru, a był "taki szczęśliwy". Bóg nie taką formę przeżywania miał na myśli, ale grzech pierworodny zniszczył koncepcje. Jednak Stwórca nie negował smutku, bo też potrzebny psychice jest. No właśnie, psychika. Ziemianie duszę utożsamili z psychiką. Najwspanialszy wynalazek wieków - tak dzisiejsi naukowcy okrzyknęliby duszę. Jakość przeżyć, doznań, odczuć, refleksji stała się niezwykła, nieopisywalna, metafizyczna, tajemnicza, niewyjaśnialna. Po dziś dzień pytanie: czemu nic nie odda refleksji zrodzonych w głowie? Tak więc: dusza i człowiek żyli i żyją nadal razem w szczęściu lub nieszczęściu.